Przejdź do głównej zawartości

Narodowa kwarantanna XLVI – Taki sobie chaosik....


film na dziś "Nic nie widziałem, nic nie słyszałem"


Dziś o chaosie. Nie tym w waszych domach. Ani tym bardziej w moim. U mnie porządek. Nawet wczoraj podłogę wymyłam. Codziennie zmywam naczynia. Piorę, jak w koszu nazbiera się odpowiednia ilość prania białego i kolorowego. Śmieci też wynoszę. Posegregowane w miarę możliwości.

Za oknem też wszystko gra. Ludzie chodzą w maseczkach pod brodą. Większość sprząta po swoim psie. Pan dozorca codziennie robi obchód swego rewiru. Sprząta śmietnik. Przed nim leży tzw. wielki gabaryt, bo lokatorzy mają gdzieś termin akcji „Wywal graty z chaty”. Stare wersalki i fotele wymieniają wtedy, kiedy im wygodnie.

Chodzi o chaos informacyjny.

Zbyt dużo pojawia się informacji w związku z nieszczęsnymi wyborami. Karty do głosowania mają trafić bezpośrednio do skrzynek. Ale mamy potwierdzić ich odbiór. Listonosz ma nas wylegitymować. Czyli mamy z dowodem osobistym stać przy skrzynce na listy? A skąd pewność, że to my tu mieszkamy, że nie stoimy pod skrzynką Jasia Kowalskiego, żeby przechwycić kartę do głosowania w celu sfałszowania wyborów? Kochani, w naszych dowodach nie ma danych o miejscu zameldowania... A roznosiciel ma prawo nas nie znać. Wirus też nas nie zna.

Słowem – nikt do końca nie wie, jak będzie.

Największy chaos informacyjny dotyczy samego małego, wrednego hitlerka. Przejdźmy do konkretów, czyli jak to z nim jest.   

„Niemiecki wirusolog twierdzi, że epidemia potrwa aż do wynalezienia skutecznej szczepionki. Francuski wirusolog twierdzi, że epidemia samoczynnie wygaśnie za kilka tygodni. Chiński wirusolog twierdzi, że Covid będzie powracał jak grypa sezonowa. Włoski lekarz twierdzi, że wyleczeni pacjenci nabierają trwałej odporności. Brytyjski lekarz twierdzi, że pacjenci mogą być odporni tylko przez kilka tygodni lub miesięcy. Polscy lekarze twierdzą, że wyleczeni pacjenci nie mogą nikogo zarazić. Chiński lekarz twierdzi, że wyleczeni pacjenci mogą nadal zakażać”.

Tak, skopiowałam z postu byłej uczennicy. Było tam jeszcze więcej wzajemnie wykluczających się wypowiedzi, których już przytaczać nie będę.

Klasycznym już przykładem mętliku w wypowiedziach jest nasz minister zdrowia. Niby lekarz, a jednak coś mu się miesza. Najpierw mówił, że maseczka nic nie daje. Nikogo przed niczym nie uchroni. No, może ci co kaszlą lub kichają powinni ją nosić. Reszta niech machnie na ten środek zapobiegawczy ręką. Potem odwrót o 180 stopni i nakaz noszenia czegokolwiek na ustach i nosie.

Dziś też mamy masę sprzecznych opinii o owych maskach. Ulice przypominają karnawał, bo każdy ma inną. Ja na przykład mam taką z uśmiechem Jokera. Chodzę i straszę. Joker uszyty jest z przewiewnego materiału, w związku z czym ma przewiew. Tradycyjne, koronawirusowe uszyte są z bawełny. Oj, mam taką... Oj, trudno oddychać. Człowiek łyka własny dwutlenek węgla... Oj, wdycha...

Właśnie... Są tacy, co uważają, że ów dwutlenek nie zaszkodzi, są tacy, co biją na alarm. Bo doprowadzi do zapalenia płuc. Pomaseczkowego, nie wirusowego.

I komu tu wierzyć?

O ilości teorii spiskowych już nie wspomnę. Odnotuję jedynie, że coraz więcej osób z mego otoczenia, osób całkiem poważnych, politycznie niezaangażowanych, zaczyna wierzyć, iż coś w tym wszystkim jest. I nie jest to jakiś tam wirus....

Najmniej chaosu jest w łomżyńskich szpitalu jednoimiennym. Znaczy się zakaźnym. Co prawda pod koniec tygodnia ktoś próbował coś napisać na temat związany ze szpitalem i podał wiadomość, że karetki wiozą chorych do szpitala!

Ludzie, rewelacja! Chorzy ludzie będą leczeni w szpitalu!

Według dzisiejszych danych na 203 sale i 476 łóżek, w łomżyńskim szpitalu przebywa 30 (słownie trzydzieści) osób w koronie.

A martwiła się była pani poseł, że warunków nie ma do leczenia, a martwiła się... Tymczasem mamy w Łomży komfortowe warunki do opieki medycznej!

A jak tam wasze szpitale?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak pisałam bloga.... wspomnień pandemicznych część I

  Jak pisałam bloga.... wspomnień pandemicznych część I  Kiedy rozpoczęła się narodowa kwarantanna, a było to 12 marca 2020 roku, postanowiłam, że na swoim blogu będę codziennie pisać teksty o własnych przeżyciach związanych z tym wydarzeniem... Oprócz poczucia obowiązku wobec przyszłych pokoleń, żeby wiedziały jak to ongiś bywało, pisanie spełni wobec mnie funkcję terapeutyczną. W końcu mam być zamknięta na 48 metrach, kwadratowych rzecz jasna, przez... przez.... może dwa tygodnie... Wszystko zaczęło się jednak wcześniej.... 8 marca 2020 - niedziela Właśnie wracam do Łomży. Pewnie do domu, bo tam mam swoje M... Ale to nie takie jasne. Wracam z Wałbrzycha. Niektórzy mówią, że ze Szczawna Zdroju. Bo od szesnastu lat, jeżdżąc do ukochanego rodzinnego Wałbrzycha, kwateruję w Szczawnie Zdroju. Odległość między miastami jest żadna. Ulica podzielona znakami na dwie części. Z jednej Andersa w Wałbrzychu, z drugiej – Solicka w Szczawnie. A w uzdrowisku więcej tańszych kwater do wynaję...

Narodowa kwarantanna L - Niech się świeci 1 Maja

film na dziś „Biało-niebieski sen” https://www.youtube.com/watch?v=3UuMwDek6U8 Oto kochani zbliżyliśmy się do takiej rocznicowej cyfry. Pierwszy felieton napisała dla Was 13 marca... który jest dziś.... widać. I to już będzie koniec... Koniec mego pisania pod hasłem „Narodowa kwarantanna”. Bo inne felietony oczywiście będą, nie codziennie, ale będą. Zatem tak całkowicie nie opuszczajcie cioci Grażynki. Dlaczego akurat dziś kończę? Pierwszy powód to oczywiście wymieniona powyżej cyfra. Chciałam co prawda dociągnąć do tej oznaczającej mój wiek, ale pomyślałam o kłopotach. Kłopotach tematycznych. Od kilku dni przerzucam sieć, nawet programy w różnych tv zaczęłam oglądać, by znaleźć natchnienie. Kiepsko jest. Zauważyłam, że mały, wredny hitlerek zaczyna znikać. Oczywiście, że nie z naszego życia. Z ekranów. Monitora i telewizora w moim przypadku. Jest go coraz mniej, a jego miejsce zajmują wybory. Jasne, że prezydenckie, nie te związane z zakupami, czy kupić „Żu...

Narodowa kwarantanna VI – Nuda

18 marca 2020                  film na dziś "Potop" Wczorajszy dzień rozpoczęłam od przeliczania dawki leku dla swojej suni. Normalna procedura po ataku padaczki. Tabletka, którą posiadam to 100 mg, jej średnica – 1cm. Ten centymetr kroiłam do tej pory na osiem części, bo pies przyjmował 2x12,5 mg, dziennie – 25 mg. Teraz trzeba zwiększyć dawkę o połowę. Jako, że jestem specjalistką od nauk humanistycznych i na bank mam dyskalkulię, przeliczenie było dla mnie matematyką większą. No nie, bardziej się tej tabletki nie da pokroić. Trzeba zmienić sposób dawkowania. Na noc – 25 mg, czyli jedna czwarta tabletki, a na dzień – 12,5 mg czyli owa jedna ósma. Krojenia będzie mnie. Wiem, że najlepiej gdyby były takie dawki bez potrzeby krojenia, ale przez ostatnie pół roku mój, to znaczy Kulki, lekarz nie mógł ich w hurtowni namierzyć. Wypisywał zatem receptę, a ja kupowałam luminal w normalnej aptece. Mam co prawda kilka listków z dawką odpo...