Przejdź do głównej zawartości

Narodowa kwarantanna XLIII – Pierwszy dzień wolności w cieniu teorii

24 kwietnia 2020
                       film na dziś „Teoria spisku”

Tak, nadszedł. Wczoraj. Synowa zaprosiła mnie na ciasto i kawę. Ciasto było drożdżowe (takie jak robiła moja mama!). Szacun dla synowej i syna, który drożdże zdobył, znaczy się kupił. Wsuwając drożdżówkę i patrząc na rosnącego, też jak na drożdżach, wnuka, wspólnie zastanawiałyśmy się, skąd owa kwarantannowa popularność drożdży.

Żadnych konkretnych pomysłów. Tylko powtarzanie memów z sieci....

Do wnuka poszłam pieszo. Uznałam, że bezpieczniej i zdrowiej. Fruwający w powietrzu mały, wredny hitlerek ma mniejsze szanse opaść na mnie, niż gdybym siedziała w autobusie. Poza tym solidny spacer w okolice nieodwiedzane przeze mnie od ponad miesiąca, po prostu się mi należy.

Stwierdzam, że w okolicach prawie nic się nie zmieniło. Miasto jak stało, tak stoi. Nic nie wyburzono, znaczy się bombardowania nie było.

Dokończono natomiast budowę ulicy przy domu wnuka. Nawet normalny parking powstał. Jeszcze tylko trzeba wykonać „nasadzenia”. Cokolwiek to nie znaczy i cokolwiek ktokolwiek nasadzać będzie.

Drogę powrotną też pokonałam pieszo. Słońce świeciło mocno w plecy i po raz pierwszy tego roku poczułam wiosnę. W postaci potu na plecach. Przyjrzałam się drzewom i krzewom. Niektóre wyglądają na uschnięte... Inne mają mało liści.... Przypomniała mi się płonąca Biebrza... Susza, susza....

Ludzi na ulicach sporo. Na moim skate parku młodzież już się nie ukrywa z uprawianiem sportu. Spotyka się przy drążkach i drabinkach, wymienia doświadczenia związane z treningiem. Dwóch młodzieńców ćwiczyło nawet boks. Autentycznie. Bez ściemy. Nie tłukli się. To był prawdziwy trening. Jeden ćwiczył prawe i lewe proste, waląc drugiego w specjalne do treningu rękawice. Drugi udzielała fachowej instrukcji w stylu” „ Nogi niżej. Teraz odskocz. Teraz doskocz”.

Skończyły się moje wieczorne, spokojne spacery z psem.... Oj, skończyły... Kto wie, czy nie będę za nimi tęskniła....

Słowem – normalizacja postępuje. Brakuje mi jeszcze dzieci na placach zabaw. Z pobudek egoistycznych rzecz jasna. Z wnukiem chciałabym porobić babki z piasku.

I nie da się uciec od tego tematu.... Wybory prezydenckie....

Są tacy, co mówią, że to temat zastępczy, wywołany w celu odwrócenia uwagi od możliwości zejścia na wirusa. Inni twierdzą, iż nie ma o czym gadać, wyborów być nie powinno. Ich przeciwnicy, że powinny. Ktoś krzyczy o płonącej Biebrzy i ten temat uważa za najważniejszy. Jak by nie patrzył, du... zawsze z tyłu, od tematyki politycznej człowieku nie uciekniesz.
Z jednej strony słyszymy o zagrożeniu życia.

Mamy zostać w domach.

Mamy tracić oddech w maseczkach.

Mamy wkładać rękawiczki przy wejściu do sklepu.

Mamy unikać bliskiego kontaktu z drugim człowiekiem.

Dzieci nie chodzą do szkół.

Zakłady pracy pozamykane.

Fryzjery i restauratorzy w rozsypce.

Stop. Wystarczy.

Z drugiej strony przeprowadzenie wyborów tzw. korespondencyjnych nikomu nie zagraża.

Zostaną udostępnione nasze dane osobowe, o których utajnienie walczono przez lata (tzw. RODO).

Listonosz poda nam wysterylizowaną kopertę z przesławnymi kartami. ( W jaki sposób sterylizuje się papier? Przez gotowanie czy przez zanurzenie w alkoholu 60%? Preferuję tę drugą wersję).

Poda oczywiście z odległości dwóch i pół metra.

Będziemy musieli wyjść z domu, by te karty gdzieś dostarczyć...

Przepraszam, jak się to ma do hasła „Zostań w domu”?

Brak w tym wszystkim sensu i logiki. Chyba że....

No właśnie, chyba że wcale nie jest tak niebezpiecznie, jak się to nam wmawia... Udowodnił nam to dzień 10 kwietnia, kiedy najważniejsi wyszli z domu, by składać wieńce. I nie chorują do dziś. Właśnie minęły dwa tygodnie wylęgu choroby... Tamtego dnia napisałam, że jeśli nikt z nich się nie rozchoruje, zacznę wierzyć w teorie spiskowe....

Wczoraj przeprowadziłam kilka rozmów telefonicznych ze znajomymi z różnych stron Polski. Rozmawiałam z nimi na początku kwarantanny. Byli wówczas bardziej przerażeni niż ja. Teraz też zaczynają wierzyć w teorie spiskowe...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak pisałam bloga.... wspomnień pandemicznych część I

  Jak pisałam bloga.... wspomnień pandemicznych część I  Kiedy rozpoczęła się narodowa kwarantanna, a było to 12 marca 2020 roku, postanowiłam, że na swoim blogu będę codziennie pisać teksty o własnych przeżyciach związanych z tym wydarzeniem... Oprócz poczucia obowiązku wobec przyszłych pokoleń, żeby wiedziały jak to ongiś bywało, pisanie spełni wobec mnie funkcję terapeutyczną. W końcu mam być zamknięta na 48 metrach, kwadratowych rzecz jasna, przez... przez.... może dwa tygodnie... Wszystko zaczęło się jednak wcześniej.... 8 marca 2020 - niedziela Właśnie wracam do Łomży. Pewnie do domu, bo tam mam swoje M... Ale to nie takie jasne. Wracam z Wałbrzycha. Niektórzy mówią, że ze Szczawna Zdroju. Bo od szesnastu lat, jeżdżąc do ukochanego rodzinnego Wałbrzycha, kwateruję w Szczawnie Zdroju. Odległość między miastami jest żadna. Ulica podzielona znakami na dwie części. Z jednej Andersa w Wałbrzychu, z drugiej – Solicka w Szczawnie. A w uzdrowisku więcej tańszych kwater do wynaję...

Narodowa kwarantanna L - Niech się świeci 1 Maja

film na dziś „Biało-niebieski sen” https://www.youtube.com/watch?v=3UuMwDek6U8 Oto kochani zbliżyliśmy się do takiej rocznicowej cyfry. Pierwszy felieton napisała dla Was 13 marca... który jest dziś.... widać. I to już będzie koniec... Koniec mego pisania pod hasłem „Narodowa kwarantanna”. Bo inne felietony oczywiście będą, nie codziennie, ale będą. Zatem tak całkowicie nie opuszczajcie cioci Grażynki. Dlaczego akurat dziś kończę? Pierwszy powód to oczywiście wymieniona powyżej cyfra. Chciałam co prawda dociągnąć do tej oznaczającej mój wiek, ale pomyślałam o kłopotach. Kłopotach tematycznych. Od kilku dni przerzucam sieć, nawet programy w różnych tv zaczęłam oglądać, by znaleźć natchnienie. Kiepsko jest. Zauważyłam, że mały, wredny hitlerek zaczyna znikać. Oczywiście, że nie z naszego życia. Z ekranów. Monitora i telewizora w moim przypadku. Jest go coraz mniej, a jego miejsce zajmują wybory. Jasne, że prezydenckie, nie te związane z zakupami, czy kupić „Żu...

Narodowa kwarantanna VI – Nuda

18 marca 2020                  film na dziś "Potop" Wczorajszy dzień rozpoczęłam od przeliczania dawki leku dla swojej suni. Normalna procedura po ataku padaczki. Tabletka, którą posiadam to 100 mg, jej średnica – 1cm. Ten centymetr kroiłam do tej pory na osiem części, bo pies przyjmował 2x12,5 mg, dziennie – 25 mg. Teraz trzeba zwiększyć dawkę o połowę. Jako, że jestem specjalistką od nauk humanistycznych i na bank mam dyskalkulię, przeliczenie było dla mnie matematyką większą. No nie, bardziej się tej tabletki nie da pokroić. Trzeba zmienić sposób dawkowania. Na noc – 25 mg, czyli jedna czwarta tabletki, a na dzień – 12,5 mg czyli owa jedna ósma. Krojenia będzie mnie. Wiem, że najlepiej gdyby były takie dawki bez potrzeby krojenia, ale przez ostatnie pół roku mój, to znaczy Kulki, lekarz nie mógł ich w hurtowni namierzyć. Wypisywał zatem receptę, a ja kupowałam luminal w normalnej aptece. Mam co prawda kilka listków z dawką odpo...