Przejdź do głównej zawartości

Narodowa kwarantanna XIV – System padł!

26 marca 2020

film na dziś "Billy Eliot"

I oto mamy kolejny dzień. Słoneczny. Właśnie wyniosłam na balkon swoje „świecidełka” czyli lampki na baterie słoneczne. Podczas wieczornego seansu filmowego oświetlą mi mrok zarazy.
A teraz do rzeczy.

Pisząc wczorajszy felieton obserwowałam równocześnie, co też dzieje się w polskiej oświacie. Miał to być pierwszy dzień nowej, polskiej szkoły. Dzień „zero” miał pokazać jak bardzo do tzw. zdalnego nauczania potrzebne są głównie chęci i …. silne nerwy, jak się chwilę potem okazało.

Najpierw minister powiedział nauczycielom, iż w czasach panowania małego, wrednego hitlerka powinni pokazać, że nie tylko strajkować potrafią, że do nauczania młodego narodu się nadają. W sumie źle nie było. Ja pamiętam ministra, co groził laską strajkującym nauczycielom i powoływał się na wojenne tajne nauczanie. To brzmiało groźnie. Bo jeśli to była laska niejakiego Kwinty z "Vabanku"?

Potem minister zarządził obowiązkową szkołę przez internet. Rozporządzenie dotarło również do mnie. Coś nowego, ciekawego.... e tam, te sam bełkot co zawsze w takich dokumentach – przekazuje, koordynuje, ustala, wskazuje, zapewnia.
Pisemko dotarło do kuratora, kuratora dołożył swoje ostre „sprawdzę” i przesłał dyrektorom. Ci z kolei podrzucili nauczycielom z wyraźnym ostrzeżeniem „Na pewno sprawdzę!” A wszystko ma wykonywać nauczyciel. Normalna hierarchiczna zależność. Minister będzie sprawdzał sprawozdania kuratora, kurator dyrektorów, dyrektor nauczycieli. Bo przecież nie wystarczy, że taki nauczyciel wyśle uczniowi przez facebook linka do filmu o rozmnażaniu królika w porównaniu z rozmnażaniem pantofelka. Taka przesyłka musi być odnotowana w annałach dyrektorskiego komputera, z dokładnym opisem który rozdział i paragraf podstawy programowej realizuje, jakie cele osiąga i jak to sprawdzić. Znaczy się sprawdzić, czy uczeń się zapoznał i wyuczył. Bo może nauczyciel wysłał uczniowi link do filmu "Kto wrobił królika Rogera"?

Tak więc naród nauczycielki usiadł przy swoich laptopach, często zarekwirowanych pracującemu zdalnie mężowi.

O dziwo, zasiedli też uczniowie! Tego fenomenu zrozumieć nie potrafię, ale dobrze, że się wydarzył.

Skąd takie moje wnioski?

Bo system padł!

Wszystkiego i wszystkich było za dużo!

Czyż mogło być coś wspanialszego niż wizerunek narodu spragnionego wiedzy i ludzi pragnący tę wiedzę przekazywać!

Cieszyć się! 
Radować się!

I tak to się wczoraj cieszyłam. Czas na refleksje przyszedł później.
Nauczyciele skarżyli się głównie na to, że system nie chce współpracować w momencie przesyłania załączników.
Przypomniały mi się czasy mojej edukacji....

W pierwszej klasie złamałam nogę. Przez dwa zimowe miesiące siedziałam w domu. Głównie przy oknie patrząc na zimowe zabawy kolegów. Ciężko było....

Uczyła mnie mama. A wówczas pierwsza klasa to była nauka czytania, pisania i liczenia. Nic więcej. W ramach plastyki robiliśmy dekoracje na choinkę, w ramach muzyki śpiewaliśmy kolędy... A wiedzę o historii, przyrodzie czy geografii uzyskiwaliśmy od rodziców. Ci wspominali dzieciństwo, planowali zasiew na przydomowym ogródku, a potem razem oglądaliśmy zbierane przez nas widokówki...

Niezwykły źródłem były książki. Człowiek po prostu czytał, czytał.... Jako nieco starsza uczennica , już bez złamanej nogi, zakochałam się w podróżniczych książkach Arkadego Fiedlera i na lekcjach wiedziałam o określonych krajach więcej niż było to w podręczniku od geografii.

Wiedzę ogólną moje pokolenie czerpało ze swego otoczenia.
Dziś młodzież powinna ją czerpać z dostępnych szeroko źródeł. Może wiec warto podrzucić młodym jedynie kilka linków....
Może warto zaproponować jakiś projekt obejmujący kilka przedmiotów? Jak chcecie mogę coś wam podpowiedzieć...

Bo wiecie co, to nie tylko system operacyjny wczoraj padł.

Wczoraj padł cały system nauczania w Polsce. 

Padły wszystkie nasze podstawy programowe.

Mały wredny hitlerek pokazał nam, że to już koniec istniejącego systemu. 

Zamiast ratować stare, myślcie jak wprowadzić nowe. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak pisałam bloga.... wspomnień pandemicznych część I

  Jak pisałam bloga.... wspomnień pandemicznych część I  Kiedy rozpoczęła się narodowa kwarantanna, a było to 12 marca 2020 roku, postanowiłam, że na swoim blogu będę codziennie pisać teksty o własnych przeżyciach związanych z tym wydarzeniem... Oprócz poczucia obowiązku wobec przyszłych pokoleń, żeby wiedziały jak to ongiś bywało, pisanie spełni wobec mnie funkcję terapeutyczną. W końcu mam być zamknięta na 48 metrach, kwadratowych rzecz jasna, przez... przez.... może dwa tygodnie... Wszystko zaczęło się jednak wcześniej.... 8 marca 2020 - niedziela Właśnie wracam do Łomży. Pewnie do domu, bo tam mam swoje M... Ale to nie takie jasne. Wracam z Wałbrzycha. Niektórzy mówią, że ze Szczawna Zdroju. Bo od szesnastu lat, jeżdżąc do ukochanego rodzinnego Wałbrzycha, kwateruję w Szczawnie Zdroju. Odległość między miastami jest żadna. Ulica podzielona znakami na dwie części. Z jednej Andersa w Wałbrzychu, z drugiej – Solicka w Szczawnie. A w uzdrowisku więcej tańszych kwater do wynaję...

Narodowa kwarantanna L - Niech się świeci 1 Maja

film na dziś „Biało-niebieski sen” https://www.youtube.com/watch?v=3UuMwDek6U8 Oto kochani zbliżyliśmy się do takiej rocznicowej cyfry. Pierwszy felieton napisała dla Was 13 marca... który jest dziś.... widać. I to już będzie koniec... Koniec mego pisania pod hasłem „Narodowa kwarantanna”. Bo inne felietony oczywiście będą, nie codziennie, ale będą. Zatem tak całkowicie nie opuszczajcie cioci Grażynki. Dlaczego akurat dziś kończę? Pierwszy powód to oczywiście wymieniona powyżej cyfra. Chciałam co prawda dociągnąć do tej oznaczającej mój wiek, ale pomyślałam o kłopotach. Kłopotach tematycznych. Od kilku dni przerzucam sieć, nawet programy w różnych tv zaczęłam oglądać, by znaleźć natchnienie. Kiepsko jest. Zauważyłam, że mały, wredny hitlerek zaczyna znikać. Oczywiście, że nie z naszego życia. Z ekranów. Monitora i telewizora w moim przypadku. Jest go coraz mniej, a jego miejsce zajmują wybory. Jasne, że prezydenckie, nie te związane z zakupami, czy kupić „Żu...

Narodowa kwarantanna VI – Nuda

18 marca 2020                  film na dziś "Potop" Wczorajszy dzień rozpoczęłam od przeliczania dawki leku dla swojej suni. Normalna procedura po ataku padaczki. Tabletka, którą posiadam to 100 mg, jej średnica – 1cm. Ten centymetr kroiłam do tej pory na osiem części, bo pies przyjmował 2x12,5 mg, dziennie – 25 mg. Teraz trzeba zwiększyć dawkę o połowę. Jako, że jestem specjalistką od nauk humanistycznych i na bank mam dyskalkulię, przeliczenie było dla mnie matematyką większą. No nie, bardziej się tej tabletki nie da pokroić. Trzeba zmienić sposób dawkowania. Na noc – 25 mg, czyli jedna czwarta tabletki, a na dzień – 12,5 mg czyli owa jedna ósma. Krojenia będzie mnie. Wiem, że najlepiej gdyby były takie dawki bez potrzeby krojenia, ale przez ostatnie pół roku mój, to znaczy Kulki, lekarz nie mógł ich w hurtowni namierzyć. Wypisywał zatem receptę, a ja kupowałam luminal w normalnej aptece. Mam co prawda kilka listków z dawką odpo...