Przejdź do głównej zawartości

Narodowa kwarantanna XII – Reklama w zwykły dzień

24 marca 2020

film na dziś "Truman show"

Ostatnio namnożyło mi się tematów. Znajomi podesłali. Nawet zapisałam w kalendarzu. Odręcznie. A co, zdarza mi się jeszcze zapisywać coś odręcznie. I nawet potem potrafię rozczytać.

Zatem zacznijmy. 
Z kronikarskiego obowiązku melduję, że zmieniłam czas codziennego spaceru z psem. Do tej pory wychodziłam w samo południe. Bo to najcieplej i tak fajnie kojarzy się z westernem, czyli ze starymi, dobrymi czasami....

Teraz wychodzę ok. 20.30. Dlaczego? Powód jest jasny – w samo południe sporo ludzi wychodzi. I to nie tylko z psami. Ludzie po prostu myślą, że nie ma innych ludzi i łażą. No to ja będę łazić nocą. Jest całkiem nieźle. Mrozik. Świeże powietrze. Ludzi – zero. No, czasami ktoś przemknie chyłkiem.

Spędzam również około godziny na balkonie. Wietrzę się. Czasami zerkam co na dole, na ulicy. Osiedlowa silna grupa pod wezwaniem nadal spotyka się oczywiście w grupie cztero lub pięcioosobowej i ma małego, wrednego hitlerka gdzieś.

Sąsiad od czasu do czasu gra na akordeonie. Odwdzięczam mu się muzyką ze starych winyli. Sąsiadka nadal po ósmej rano śpiewa nabożne pieśni. To ważne. Jest już wiekowa. Jeśli któregoś ranka jej nie słyszę, zaczynam się martwić. Również mam nadzieję, że modli się także za takiego niedowiarka jak ja.

Dzień wczorajszy był pogodny. Pięknie ładują się moje „świetliki” na baterie słoneczne. Wieczorem błyskają w doniczkach. A największy wędruje do sypialni. Świeci całą noc. Ładnie jest.

Syn był na naszej rekreacyjnej działce. Prąd nadal jest. Woda też. Nie została co prawda przebadana, czy do spożycia się nadaje, (mieliśmy to zrobić wiosną...), ale wymyć się można. Taką do spożycia ktoś zawsze przez siatkę podrzuci. Gdyby więc front niebezpiecznie się przybliżył, jest droga ucieczki. Pod las. Do przyczepy kempingowej.

I tak oto minął kolejny dzień narodowej kwarantanny. Nic nowego. Nuda. Oby tak do końca.

No właśnie, kiedy koniec? O tym nikt nie wie.

A teraz pytanie – co w dzisiejszych czasach najbardziej was śmieszy? Ja mam ubaw z …. reklam. Wszystkich. Tych telewizyjnych przede wszystkim. Wiem, że wykupione, zapłacone i „iść” muszą. Pytanie „po co?” jest pytaniem retorycznym. Kto dziś biednie do dyskontu po dwa produkty w cenie jednego? Ten, co rzeczywiście zapasów wcześniej nie zrobił. Ten, co akurat poszedł po artykuły pierwszej potrzeby lub jakiś samobójca, któremu życie miłe nie jest.

Chociaż....

Mam koleżankę, która jest na pierwszej linii frontu jako dostawca. Sprzedaje pieczywo. Przed atakiem małego, wrednego hitlerka jej sklepik był prawie jak konfesjonał. Ludzie przychodzili, skarżyli się na innych ludzi, dzielili się plotkami, opowiadali o swych chorobach.

Wojna zmieniła ten stan rzeczy. Koleżanka stoi teraz za osłoną z „pleksy” i stanowczym głosem każe szybko kupować i robić jeszcze szybszy wypad ze sklepu. Większość rozumie. Ale zdarzają się elementy niekumate.

„Wsadza mi taki facet głowę za tę pleksą i chce mi coś po cichu, w tajemnicy powiedzieć!” - ryknęła oburzona przez telefon.

No i taki facet na pewno pobiegnie do dyskonty po trzy napoje w cenie jednego.

 Dobra, produkty spożywcze można usprawiedliwić. Ale reklama wyjazdów na urlop?

Śmieszą mnie też reklamy w skrzynkach pocztowych. Wyobraźcie sobie, że nadal są! Przynajmniej u mnie. Wczoraj ktoś podrzucił broszurki dyskontu. Wiadomo, zamówione, opłacone, wydrukowane do ludzi pójść muszą.

Rozumiem reklamy sklepów internetowych. Jedynie one mają dziś sens. Pozostałe znikną za ok. miesiąc. Wcześniej wykupiony czas antenowy wyczerpie się. Dziś pewnie mało kto reklamy w takiej na przykład tv zamawia, zatem wkrótce nie będzie ich na naszych ekranach. I paru mniejszych telewizji też....

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak pisałam bloga.... wspomnień pandemicznych część I

  Jak pisałam bloga.... wspomnień pandemicznych część I  Kiedy rozpoczęła się narodowa kwarantanna, a było to 12 marca 2020 roku, postanowiłam, że na swoim blogu będę codziennie pisać teksty o własnych przeżyciach związanych z tym wydarzeniem... Oprócz poczucia obowiązku wobec przyszłych pokoleń, żeby wiedziały jak to ongiś bywało, pisanie spełni wobec mnie funkcję terapeutyczną. W końcu mam być zamknięta na 48 metrach, kwadratowych rzecz jasna, przez... przez.... może dwa tygodnie... Wszystko zaczęło się jednak wcześniej.... 8 marca 2020 - niedziela Właśnie wracam do Łomży. Pewnie do domu, bo tam mam swoje M... Ale to nie takie jasne. Wracam z Wałbrzycha. Niektórzy mówią, że ze Szczawna Zdroju. Bo od szesnastu lat, jeżdżąc do ukochanego rodzinnego Wałbrzycha, kwateruję w Szczawnie Zdroju. Odległość między miastami jest żadna. Ulica podzielona znakami na dwie części. Z jednej Andersa w Wałbrzychu, z drugiej – Solicka w Szczawnie. A w uzdrowisku więcej tańszych kwater do wynaję...

Narodowa kwarantanna L - Niech się świeci 1 Maja

film na dziś „Biało-niebieski sen” https://www.youtube.com/watch?v=3UuMwDek6U8 Oto kochani zbliżyliśmy się do takiej rocznicowej cyfry. Pierwszy felieton napisała dla Was 13 marca... który jest dziś.... widać. I to już będzie koniec... Koniec mego pisania pod hasłem „Narodowa kwarantanna”. Bo inne felietony oczywiście będą, nie codziennie, ale będą. Zatem tak całkowicie nie opuszczajcie cioci Grażynki. Dlaczego akurat dziś kończę? Pierwszy powód to oczywiście wymieniona powyżej cyfra. Chciałam co prawda dociągnąć do tej oznaczającej mój wiek, ale pomyślałam o kłopotach. Kłopotach tematycznych. Od kilku dni przerzucam sieć, nawet programy w różnych tv zaczęłam oglądać, by znaleźć natchnienie. Kiepsko jest. Zauważyłam, że mały, wredny hitlerek zaczyna znikać. Oczywiście, że nie z naszego życia. Z ekranów. Monitora i telewizora w moim przypadku. Jest go coraz mniej, a jego miejsce zajmują wybory. Jasne, że prezydenckie, nie te związane z zakupami, czy kupić „Żu...

Narodowa kwarantanna VI – Nuda

18 marca 2020                  film na dziś "Potop" Wczorajszy dzień rozpoczęłam od przeliczania dawki leku dla swojej suni. Normalna procedura po ataku padaczki. Tabletka, którą posiadam to 100 mg, jej średnica – 1cm. Ten centymetr kroiłam do tej pory na osiem części, bo pies przyjmował 2x12,5 mg, dziennie – 25 mg. Teraz trzeba zwiększyć dawkę o połowę. Jako, że jestem specjalistką od nauk humanistycznych i na bank mam dyskalkulię, przeliczenie było dla mnie matematyką większą. No nie, bardziej się tej tabletki nie da pokroić. Trzeba zmienić sposób dawkowania. Na noc – 25 mg, czyli jedna czwarta tabletki, a na dzień – 12,5 mg czyli owa jedna ósma. Krojenia będzie mnie. Wiem, że najlepiej gdyby były takie dawki bez potrzeby krojenia, ale przez ostatnie pół roku mój, to znaczy Kulki, lekarz nie mógł ich w hurtowni namierzyć. Wypisywał zatem receptę, a ja kupowałam luminal w normalnej aptece. Mam co prawda kilka listków z dawką odpo...