Przejdź do głównej zawartości

Narodowa kwarantanna XI – Mały, wredny hitlerek

23 marca 2020
film na dziś "Operacja Samum"

Już wiem na pewno – jesteśmy w stanie wojny. Wojny światowej oczywiście. Z wirusem oczywiście. Taki mały wredny hitlerek załatwił nas na cacy. Wąsika co prawda nie ma, ale koronę na całym ciele tak. Znak rozpoznawczy jest. I na razie idzie przez świat, po trupach do celu. Jaki ten cel? A diabli wiedzą. Teorie spiskowe mnożą się nadal.

Hitlerek strzela do nas kichaniem i kaszlem (chyba, że jest to wuc narodu i kaszle w radiowym studio, wtedy to jest niewinny kaczorek). 

Biedni dziś alergicy, co to kichają i kaszlą z powodu pyłków.... Jeśli przez przypadek kichną na balkonie, sąsiad od razu zawiadomi wiadome służby i alergika zawiozą do zakaźniaka. Niby taka kwarantanna dla alergika dobra. Siedzi w domu i nie ma kontaktu z nikim i niczym, z rozkwitającą przyrodą przede wszystkim. Ale jeśli w domu nagle, nieoczekiwania zakwitnie jakiś kwiat doniczkowy?

U mnie na przykład sfiksowały „grudniki”. Kwitnie już drugi. A ja mam na przyrodę alergię. I co robić? No dobra, bez przesady. Łykam tabletki, które kupiłam tuż przed atakiem hitlerka na Polskę.   
I do tego mam zabudowany balkon. Nawet jak sobie kichnę, to sąsiad nie usłyszy. Zwłaszcza, że nie siedzi na balkonie.
A ja ostatnio siedzę. Dotleniam się. Biorę kawę, ciastka, w pokoju włączam starą winylową płytę i delektuję muzyką „Niebiesko – Czarnych” czy Krzysztofa Klenczona. Każdego dnia jedna płyta. „Mam ich pięćdziesiąt” - poinformowałam kuzynkę.
„Zabraknie ci, to ma trwać trzy miesiące”.
„Spokojnie. Mój stary sprzęt ma jeszcze kieszeń na kasety. Tych mam około setki”,

No więc mały, wredny hitlerek atakuje. Nie ściska w dłoni karabinu, nie przychodzi nocą, co to kolbami w drzwi załomocą, ale uściskiem potrafi człowieka uszkodzić. Przeskoczyć z jednej ręki na drugą podczas przyjacielskiego powitania. Ludzie noszą więc rękawiczki. Ja też. Mam dwie pary. Po powrocie z wyjścia z psem (trudno nazwać to spacerem) wrzucam je do umywalki i szoruję podobnie ja dłonie. Nie zaszkodzi. A pomóc może.

Hitlerek ma czapkę lub pelerynę niewidkę ( w zależności od tego, czy odwołamy się do baśni czy do fantasy). Dzięki temu zjawia się wszędzie tam, gdzie chce. Nie sposób go przegonić.

Drwi sobie z polityków i zaciera ręce, kiedy w takiej Polsce na przykład jeszcze nikt nie odwołał wyborów prezydenckich. Oj, będzie miał używanie, oj będzie miał. Kiedy się ludziom będzie wydawało, że już go mają w garści, kiedy zaczną rozbrzmiewać na wiwat dzwony, on z uśmiechem na niewidzialnych ustach rzuci się na urny, karty i wyborców.

Bo to hitlerek przecież. Tak łatwo się nie podda. Tym bardziej, że pierwotny plan mu się nie udał. Miał zaatakować w kościołach. A tu nic. Ludzie nie przyszli. Czas nadrobić zaległości w maju. Zrobi więc przyczajkę w okopach ( niekoniecznie Świętej Trójcy – to z „Nieboskiej komedii”) i hura! Hajże na wybory!

Hitlerek obecnie dyktuje nam jak żyć. Najpierw kazał rzucać się na sklepy i brać wszystko, co pod ręką. Oczywiście wszystko w celu rozprzestrzenienia się pośród amatorów chleba i papieru toaletowego. (Aha, sprawy papieru nie rozgryzłam do dziś.... ma ktoś jakieś pomysły?)

Zamknął nas w mieszkaniach. Rozdzielił rodziny w tym samym mieście. Wnuka nie widziałam już pięć tygodni. Najpierw przebywałam na urlopie w Wałbrzychu, gdzie obserwowałam walkę z plastikiem. Teraz, jako osoba z chorobami współistniejącymi, nie będę narażała najbliższych na kontakt z hitlerkiem. Oni zaś nie chcą narażać mnie.

Bo ja, emerytka, mogę się okazać bardzo ważna.

Wczoraj koleżanka w rozmowie, telefonicznej oczywiście, powiedział, że jej syn już stracił pracę. Firma zamknięta, a ci co mieli umowy tzw. śmieciowe oraz pracowali w niej najkrócej, poszli na przysłowiowy bruk. Koleżanka ma emeryturę i dorabia jako sprzedawca. Kto wie, czy nie okaże się, że będzie musiała wziąć na utrzymanie przynajmniej jednego wnuka?

Ile takich sytuacji będzie, kiedy wreszcie hitlerka pokonamy?
Wierzę, że pokonamy. Jak uczy historia każdy dyktator w końcu swój żywot polityczny kończy. Z tym pozytywnym akcentem was dziś zostawiam.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak pisałam bloga.... wspomnień pandemicznych część I

  Jak pisałam bloga.... wspomnień pandemicznych część I  Kiedy rozpoczęła się narodowa kwarantanna, a było to 12 marca 2020 roku, postanowiłam, że na swoim blogu będę codziennie pisać teksty o własnych przeżyciach związanych z tym wydarzeniem... Oprócz poczucia obowiązku wobec przyszłych pokoleń, żeby wiedziały jak to ongiś bywało, pisanie spełni wobec mnie funkcję terapeutyczną. W końcu mam być zamknięta na 48 metrach, kwadratowych rzecz jasna, przez... przez.... może dwa tygodnie... Wszystko zaczęło się jednak wcześniej.... 8 marca 2020 - niedziela Właśnie wracam do Łomży. Pewnie do domu, bo tam mam swoje M... Ale to nie takie jasne. Wracam z Wałbrzycha. Niektórzy mówią, że ze Szczawna Zdroju. Bo od szesnastu lat, jeżdżąc do ukochanego rodzinnego Wałbrzycha, kwateruję w Szczawnie Zdroju. Odległość między miastami jest żadna. Ulica podzielona znakami na dwie części. Z jednej Andersa w Wałbrzychu, z drugiej – Solicka w Szczawnie. A w uzdrowisku więcej tańszych kwater do wynaję...

Narodowa kwarantanna L - Niech się świeci 1 Maja

film na dziś „Biało-niebieski sen” https://www.youtube.com/watch?v=3UuMwDek6U8 Oto kochani zbliżyliśmy się do takiej rocznicowej cyfry. Pierwszy felieton napisała dla Was 13 marca... który jest dziś.... widać. I to już będzie koniec... Koniec mego pisania pod hasłem „Narodowa kwarantanna”. Bo inne felietony oczywiście będą, nie codziennie, ale będą. Zatem tak całkowicie nie opuszczajcie cioci Grażynki. Dlaczego akurat dziś kończę? Pierwszy powód to oczywiście wymieniona powyżej cyfra. Chciałam co prawda dociągnąć do tej oznaczającej mój wiek, ale pomyślałam o kłopotach. Kłopotach tematycznych. Od kilku dni przerzucam sieć, nawet programy w różnych tv zaczęłam oglądać, by znaleźć natchnienie. Kiepsko jest. Zauważyłam, że mały, wredny hitlerek zaczyna znikać. Oczywiście, że nie z naszego życia. Z ekranów. Monitora i telewizora w moim przypadku. Jest go coraz mniej, a jego miejsce zajmują wybory. Jasne, że prezydenckie, nie te związane z zakupami, czy kupić „Żu...

Narodowa kwarantanna VI – Nuda

18 marca 2020                  film na dziś "Potop" Wczorajszy dzień rozpoczęłam od przeliczania dawki leku dla swojej suni. Normalna procedura po ataku padaczki. Tabletka, którą posiadam to 100 mg, jej średnica – 1cm. Ten centymetr kroiłam do tej pory na osiem części, bo pies przyjmował 2x12,5 mg, dziennie – 25 mg. Teraz trzeba zwiększyć dawkę o połowę. Jako, że jestem specjalistką od nauk humanistycznych i na bank mam dyskalkulię, przeliczenie było dla mnie matematyką większą. No nie, bardziej się tej tabletki nie da pokroić. Trzeba zmienić sposób dawkowania. Na noc – 25 mg, czyli jedna czwarta tabletki, a na dzień – 12,5 mg czyli owa jedna ósma. Krojenia będzie mnie. Wiem, że najlepiej gdyby były takie dawki bez potrzeby krojenia, ale przez ostatnie pół roku mój, to znaczy Kulki, lekarz nie mógł ich w hurtowni namierzyć. Wypisywał zatem receptę, a ja kupowałam luminal w normalnej aptece. Mam co prawda kilka listków z dawką odpo...